"Sztuczna inteligencja ma potencjał, by zabić wiele osób" - mówi były szef Google
REKLAMA
REKLAMA
"Moje obawy związane ze sztuczną inteligencją są w rzeczywistości egzystencjalne, a ryzyko egzystencjalne definiuje się jako wiele, wiele, wiele, wiele osób skrzywdzonych lub zabitych. Istnieją scenariusze, nie na dziś, ale wkrótce, w których systemy te będą w stanie znaleźć exploity dnia zerowego, problemy cybernetyczne lub odkryć nowe rodzaje biologii" - mówił Schmidt na konferencji Wall Street Journal CEO Council w Londynie.
REKLAMA
"Dziś jest to fikcja, ale to rozumowanie prawdopodobnie okaże się prawdą. A kiedy tak się stanie, chcemy być gotowi, by wiedzieć, jak zapewnić, że te rzeczy nie zostaną niewłaściwie wykorzystane przez złych ludzi" - dodał Schmidt, który od 2001 r. przez 10 lat był dyrektorem generalnym (CEO) Google, a potem prezesem tej firmy oraz jej macierzystego holdingu Alphabet.
Rozwój sztucznej inteligencji trudno kontrolować
Zwrócił uwagę, że rozwój sztucznej inteligencji będzie znacznie trudniej kontrolować, niż to jest w przypadku energii nuklearnej. Wyjaśnił, że jej rozpowszechnianie ograniczone jest poprzez trudność, jaką stanowi wejście w posiadanie wzbogaconego uranu. "Żyjemy dzisiaj, ponieważ naprawdę trudno było go zdobyć. Ten obszar (AI) jest inny z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że problem proliferacji jest bardzo trudny do powstrzymania, ponieważ można ją po prostu ukraść na dysku twardym lub pamięci USB" - wyjaśnił.
Jak sztuczna inteligencja powinna być regulowana?
REKLAMA
Były szef Google nie przedstawił propozycji, jak sztuczna inteligencja powinna być regulowana, mówiąc, że "jest to szersze pytanie dla społeczeństwa". Wyraził jednak opinię, że jest mało prawdopodobne, aby Stany Zjednoczone utworzyły nowy organ regulacyjny w celu zajęcia się tą technologią.
Na temat zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją Schmidt mówił też w wywiadzie udzielonym radiu LBC. Ostrzegł, że zdolność AI do tworzenia nie tylko fałszywych zdjęć, ale też nagrań wideo spowoduje, że internet zostanie nimi zalany, a w efekcie żadne demokratyczne wybory nie będą wolne od jej wpływu.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
REKLAMA
REKLAMA